czwartek, 30 kwietnia 2015

McQueenomania cz.1

Hołd złożony geniuszowi  - 2 wystawy poświęcone Alexandrowi McQueenowi, które można oglądać w Londynie, dostarczają mnóstwo modowych, estetycznych ekscytacji, inspiracji, wzruszeń... Miałam przyjemność być na obydwu: “Alexander McQueen – Savage Beauty” (14.03 - 02.08.2015) w Victoria and Albert Museum oraz „Nick Waplington/Alexander McQueen: Working Process” (10.03 -17.05.2015) - Tate Britain. W tym poście przedstawię tę drugą wystawę.
.
Fotograf Nick Waplington został zaproszony przez Alexandra do współpracy i stworzenia  dokumentacji jego pracy nad kolekcją damską ready-to-wear 2009 jesień / zima.  McQeen uważał  tę kolekcję jako ikonoklastyczną retrospektywę swojej kariery, która niejako ożywiła  wzory i tkaniny z jego wcześniejszych prac. Ta bardzo satyryczna i celowo prowokacyjna kolekcja ta została zatytułowana „The Horn of Plenty! Everything And The Kitchen Sink” ("Róg Obfitości! Wszystko oraz Zlew Kuchenny").

Dokładnie przemyślane fotografie pokazują pierwsze przymiarki w studio, skomplikowany i wyrafinowany techniczno-artystyczny proces tworzenia, aż do momentu pokazu w Paryżu. To intymny świat McQeena. W te obrazy Waplington wplótł fotografie terenów ze składowiskami odpadów oraz z zakładami je przetwarzającymi. To recycling miał być punktem odniesienia kolekcji. Zawierała ona elementy recyclingu, ale w tym była celowa ironia  - ubrania, które miały wyglądać, jakby były wykonane z worków na śmieci były uszyte z najdroższych jedwabi. Tak pracował McQueen - eksperymentował, prowokował, łamał reguły, odrzucał wszelkie schematy, badał nowe tereny, a dosłowne postrzeganie ubioru dla niego nie istniało. "Reguły są po to, aby je łamać" mawiał...

Zdjęcia @ Retro Szminka






Joanna d'Art

wtorek, 31 marca 2015

Dior i Raf Simons...?


Uwielbiam Diora jako dom mody oraz jej założyciela Christiana Diora. Uwielbiałam duet Dior i John Galliano i nadal wzbudzają mój podziw kolekcje powstałe z tego „romansu”. Nie zauroczyły mnie natomiast w kreacje Rafa Simonsa - dyrektora kreatywnego tej marki od 2012 r. Po obejrzeniu dokumentu „Dior and I” (reż. Frédéric Tcheng, 2014), a także ostatniej kolekcji projektanta Wiosna/Lato 2015 mam jeszcze więcej wątpliwości, czy niedawno mianowany Belg, to właściwa osoba na właściwym miejscu.


Czy warto obejrzeć ten film? Oczywiście, że tak. To ciekawy obraz przedstawiający sam początek kariery Simonsa u Diora, jego pierwsze dni w atelier, pracę nad pierwszą kolekcją haute couture, na którą miał tylko 8 tygodni! To fakt, czasu bardzo mało i stres z tym związany jest w pełni zrozumiały zwłaszcza, że Simons nigdy wcześniej nie zajmował się krawiectwem luksusowym. Niestety można odnieść wrażenie, że proces twórczy przebiega jednak w mękach. Projektant miota się,  zachowuje  się tak, jakby nie wiedział od czego zacząć i nie miał kompletnie wizji na nową kolekcję. Sprawia także wrażenie, że nie zna historii domu mody Dior. Sztab pracowników atelier służy mu profesjonalną radą, pomocą, a nawet czasami przejmuje jego zadania i dzięki temu wszystko wychodzi na prostą. Kolekcja została przygotowania na czas  i ujrzała światło dzienne na wybiegu wśród tysięcy kwiatów.


Na pewno dużym atutem dokumentu jest szczerość, naturalność zachowań Simonsa, on nie gra, nie pozuje, nie szpanuje. On po prostu jest sobą - nieśmiały, opanowany, okazuje emocje, płacze, lęka się, dzięki temu pozwala nam zajrzeć do swojego intymnego świata. Film także obala mit jednostki projektanta – geniusza, który sam, dzięki swoim wizjom tworzy arcydzieła modowe. Za Rafa Simonsa tworzy, szyje, doradza mu, a nawet myśli za niego jego doskonały zespół fachowców.

zdjęcia: materiały prasowe

Raf Simons - minimalista, który doskonale sprawdził się projektując dla Jil Sander, moim zdaniem słabo wpisuje się w estetykę haute couture. Brak mu charyzmy i wizji i „pazura”. Miał „odświeżyć” markę, ale niestety lifting okazał zbyt intensywny i projektant zgubił  gdzieś po drodze finezyjne, artystyczne DNA mistrza Christiana – twórcy New Look. Sama rozkloszowana spódnica nie wystarczy... Ja też umiem taką uszyć, i co z tego ?

Joanna d'Art

piątek, 27 marca 2015

Niezwykłe przedmioty z bagażników...

Co można znaleźć na retro/vintage car boot sale? Chyba wszystko, co się wymarzy! Tym razem odwiedziłam Classic Car Boot Sale na Southbank w Londynie, który odbył się 14 marca. Klimatyczna atmosfera, wyrafinowana muzyka, stylowo ubrany tłum sprzedających i odwiedzających sprawiły, że czas cofnął się o kilka dziesięcioleci, a odwiedzanie stoisk było czystą przyjemnością. Wiele rzeczy wzbudziło mój zachwyt, zaskoczenie, refleksję... Każdy przedmiot powiadał jakąś historię, nie dało się przejść obok nich obojętnie. Oto moja mała fotorelacja.

Te piękne walizki i torby można zamówić, kupić w uoldbag!

Niezwykła, stylowa, szykowna para, od której nie mogłam oderwać wzroku !




 Crystal Vintage - Vintage butik na kółkach


Modele rowerów z lat 40. wyprodukowane w latach 80.

Angielski Vogue z lat 70.

zdjęcia: Retro Szminka


Joanna d'Art



piątek, 27 lutego 2015

"Dzwony" zaczynają dzwonić znowu!

A jednak wracają! Kto by pomyślał!? Projektanci zabierają nas na podróż w czasie do lat 70. W erze wszechogarniających spodni rurek i legginsów na wybiegach pojawią się nagle spodnie "dzwony"! Czy się przyjmą i zostaną  na dłużej, czy to tylko chwilowy kaprys modowych trendów?  Fakt, że nie są łatwe do noszenia, bo nie każda sylwetka dobrze w nich wygląda, a poza tym właściwe zestawienie garderoby  z dzwonami, to spore wyzwanie. No właśnie..., ale to już odrębny temat do analizy.

Historia spodni z rozszerzonymi nogawkami sięga początku XIX wieku, kiedy zaczęli je nosić amerykańscy żeglarze niżsi rangą (nigdy oficerowie). Pierwsze takie marynarskie spodnie miały szerokie nogawki i dopiero po jakimś czasie przybrały formę "dzwonów". Stały się one częścią ich uniformów tylko z czysto praktycznych powodów (nie chodziło tu o styl). Łatwo bowiem było je podwinąć do kolan podczas szorowania pokładu, czy wspinania się po linach, a także szybko zdjąć (zwłaszcza, gdy były mokre) bez zdejmowania butów, kiedy na przykład była konieczność pilnego opuszczenia statku.


Uniformy amerykańskch żeglarzy 1854 r. (zdjęcie: Wikipedia)



Uniformy marynarzy z początku XX wieku. (zdjęcie: Wikipedia)

W modzie spodnie "dzwony" zaistniały nieśmiało dopiero w drugiej połowie lat 60 dzięki takim gwiazdom jak Twiggy, Mick Jagger, czy Jimi Hendrix, a tak naprawdę wyniosły się na piedestał stylu dopiero w latach 70.

Można wyróżnić dwa podstawowe modele spodni z rozszerzanymi nogawkami: loon pants - rozszerzały się stopniowo od nasady ud oraz elephant bells - te były obcisłe w udach i rozszerzały się od kolan.Oba modele musiały zakrywać buty na platformie i prawie dotykać ziemi.

W latach 90. spodnie dzwony zaistniały ponownie pod nazwą "boot-cut", ponieważ rozszerzenie nogawki było stosunkowo wąskie. W 2006 sylwetka w kształcie dzwonu zaczęła zanikać na skutek rosnącej popularności wąskich spodni rurek.

Teraz "dzwony" wracają w nowej, nowoczesnej odsłonie i ciekawe, czy na długo wkradną się w łaski fashionistów...? Sama mam w szafie jedne fajne klasyczne "dzwony", w kolorze czerwonym, zaprasowane w kant i tak się zastanawiam, czy dać im jeszcze szansę, czy nie ... :)


Gucci - Autumn/ Winter 2015 (zdjęcie: style.com)

Antonio Berardi - AW 2015 (zdjęcie: lookbook)

J.W. Anderson - AW 2015 (zdjęcie: REX, The Guardian)

Balmain - AW 2015 (zdjęcie: Balmain lookbook)

Etro - AW 2015 (zdjęcie: via vogue.com)


Joanna d'Art

środa, 28 stycznia 2015

Dior - mini, plastik, dzieci kwiaty...?

To, że moda kołem się toczy wiadomo nie od dziś. Najnowsza kolekcja Christiana Diora Haute Couture SS 2015 Retro-Futurist powędrowała do lat 50., 60. i 70. Inspiracje tymi dwoma ostatnimi dekadami mogą się wydawać zaskakujące dla tej marki, która zazwyczaj skłaniała się ku stylistyce "new look" i lat 50., a przeżyła swój rozkwit jeszcze za czasów Johna Galliano.

Raf Simons, nowy dyrektor artystyczny marki, napisał w materiale prasowym: “This collection melds 1950s charm, the 1960s’ experimental side, and the liberation of the 1970s. ”, co w można przetłumaczyć mniej więcej tak: "Ta kolekcja łączy urok lat 50., eksperymentalny aspekt lat 60. z wyzwoleniem lat 70."

To nowatorskie podejście projektanta do marki Dior - mix kreacji z 3 różnych dekad stylistycznych, nie przekonuje mnie, a zwłaszcza obcisłe kostiumy we wzory z lat 70. Mam wrażenie, że gdzieś zatraciło się DNA artystyczne Mistrza konsekwentnie podtrzymywane przez Galliano. Mini, dzieci kwiaty i szczypta glam rocka od Rafa Simonsa, hmm....? ciekawe, co na to powiedziałby sam Christian Dior...?

Relacja z pokazu:
http://www.dior.com/couture/en_gb/womens-fashion/haute-couture/haute-couture-spring-summer-2015-fashion-show

zdjęcia: materiały prasowe Christian Dior

 
Joanna d'Art